143. "Dwadzieścia lat ciszy" - Przemysław Wilczyński

 Tytuł: Dwadzieścia lat ciszy
Autor:  Przemysław Wilczyński
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 448
Data wydania: 20.02.2021


Bogna szuka swojej córki. Dziewczynka wsiadła do czarnej furgonetki i słuch po niej zaginął. Matka mimo wszystko podświadomie czuje, że jej dziecko żyje.
Hubert to były wojskowy. Przypadkowo spotyka Bognę i oboje mają ten sam cel w życiu - znaleźć czarną furgonetkę, która wróciła po 20 latach.
Do tego samochodu wsiada Igor- nastolatek, kolega Niko. Czy jeśli ta trójka połączy swoje siły, znajdą tajemniczy samochód?
Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć Blacha- uciekinier ze szpitala psychiatrycznego?

Gdy przeczytałam opis książki to pierwsze skojarzenie było do historii z dzieciństwa, którą straszyła mnie mama - do czarnej Wołgi, która to miała porywać niegrzeczne dzieci. Nie wiem czy w waszych rejonach ta historia była na tyle popularna, że o niej słyszeliście natomiast na Górnym Śląsku tak było :) Dlatego kiedy zobaczyłam opis "Dwudziestu lat ciszy" byłam ciekawa w jaki sposób Autor ugryzł ten temat. Nie przypuszczałam jedynie, że ja dostanę od tego zgagi...

Fabuła tej książki miała duży potencjał. Początek był obiecujący. Ale niestety z każdą stroną moje rozczarowanie rosło. 
Przede wszystkim rozczarowałam się stylem pisania. Z jednej strony jest on lekki, ale z drugiej autor strasznie dużo się powtarza. Nie miałam ochoty liczyć, ale sformułowanie "czarna furgonetka" pojawia się średnio 2 razy na stronę. Średnio.
Ale oprócz powtórzeń słownych, autor cały czas pisze o tym samym. Ja rozumiem kilka takich zabiegów, ale nie cały czas! Słowo daję ilość takich samych opisów jest zatrważająca.
Kolejny zarzut mam do kreacji bohaterów. O ile jestem w stanie uwierzyć w zawarcie paktu przeciwko czarnemu vanowi Bogny i Huberta, tak totalnie od czapy wydaje mi się pomysł wsadzenia do tego grona nastolatka. I to zbuntowanego nastolatka ze zdolnościami paranormalnymi!
Mało Wam? To dodajcie do tej trójcy gościa, który uciekł ze szpitala psychiatrycznego zabijając ochroniarza. Blacha - bo tak się nazywa- porozumiewa się w ową czarną furgonetką, a dodatkowo samochód "otacza" go opieką. Zadziwiające jest to, że przez całe 448 stron nikt Blachy nie szuka. NIKT.  Przecież zupełnie nic się nie stało, prawda?

Na domiar złego dialogów w tej książce jak na lekarstwo. Gdyby autor pokusił się o bardziej rozbudowane dialogi czytałoby się ją lepiej.

Wymęczyłam się strasznie przy tej pozycji. Usiłowałam znaleźć sens tego co autor chciał nam przekazać. Gdyby jeszcze zakończenie było mocnym wystrzałem fajerwerków, takim półgodzinnym pokazem pirotechnicznym mogłoby niewątpliwie uratować tą książkę. Tak się nie stało, a ja odłożyłam "Dwadzieścia lat ciszy" zawiedziona i z poczuciem zmarnowanego czasu. Książka miała budzić napięcie i strach, u mnie było 

Na popularnej stronie z opiniami o tej książce znajdują się również te polecające tą pozycję. Ja tego nie mogę zrobić, ale każdy z nas ma inny gust i najlepiej sprawdzić to na sobie.

3/10

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie recenzji i zostawienie śladu po sobie. Zapraszam Cię częściej j:)

Popularne posty z tego bloga

157. "Matnia" - Przemysław Piotrowski

188. "Prawo matki" - Przemysław Piotrowski

93. Cykl Sławomir Kruk - Piotr Górski