8. "Salomon Creed" - Simon Toyne



Tytuł: Salomon Creed/ Salomon Creed aka The Searcher
Autor: Simon Toyne
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 480
Data wydania: czerwiec 2017



Akcja zaczyna się i kończy w mieście Odkupienie.
Podczas, gdy mieszkańcy żegnają na cmentarzu swojego szeryfa, na pustyni rozbija się samolot i powstaje pożar. A znikąd pojawia się w mieście Salomon. Salomon Creed. Tajemniczy bohater nie wie skąd się wziął, za to doskonale wie, że musi uratować mężczyznę- Jamesa Colorado, któremu zagraża niebezpieczeństwo. Książkę czyta się szybko, bo oprócz zdarzeń "tu i teraz", dostajemy kartki z pamiętnika założyciela miasta. Rozdziały są krótkie, więc doczytanie do kolejnego i zamknięcie książki nie stanowi problemu (znacie to: jeszcze jeden rozdział i spać- taaaaa ;) )
Jego przeszłość jest nieznana, przyszłość - nienapisana. 


Razem z bohaterami poznajemy kim (czym?) jest Creed.  A on sam docieka prawdy po co znalazł się akurat w Odkupieniu. W życie tego miasteczka oprócz Creeda miesza się meksykańska mafia, a policjanci i burmistrz są do cna skorumpowani. Ponieważ gdyby nie Meksyk, Odkupienia by nie było.
Sam główny bohater wie jak się nazywa,co ma zrobić, jak się bić, jak udzielać pierwszej pomocy, jak jeździ się konno, jak używa się broni... Ale dlaczego się znalazł, skąd wypalone znamię na jego ramieniu i dlaczego krzyżyk u szyi coś mu przypomina?


Książka ma prawie 500 stron, ale na każdej poziom jest ten sam - wysoki. Toyne postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Fakt, że wcześniej zajmował się obrazem ruchomym odbija się na książce, bo znajdują się w niej tzw.skróty myślowe. Ale akcja jest na tyle dynamiczna, że można na to przymknąć oko.

Ale co poza tym? Okładka informuje że jest to połączenie Childa i Kinga.
Poniekąd tak... King dlatego, bo życie ziemskie miesza się z duchami, legendami i siłami nadprzyrodzonymi. Child , że jest małe miasteczko, są lokalne zbiry i jest historia do rozwikłania.

Z tego co wyczytałam, Salomon Creed jest pierwszą częścią pięciotomowej serii opisującej losy nieziemskiego albinosa.
Sama końcówka książki pokazuje zgrabne przejście do kolejnej historii.

Dla kogo? Powiedziałabym dla fanów Kinga i Childa, bo rzeczywiście tok historii jest podobny. Jest sensacja, są zbiry, są bójki i jest magia.
Mnie osobiście bardzo się podobała, bo lubuje się w takich klimatach.


Moja ocena: 8/10



Linka



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

157. "Matnia" - Przemysław Piotrowski

188. "Prawo matki" - Przemysław Piotrowski

93. Cykl Sławomir Kruk - Piotr Górski