127. "Zimowy ogień" - Anders de la Motte

Tytuł: Zimowy ogień/ Vintereld
Autor: Anders de la Motte
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 432
Data wydania: 2.09.2020


W noc Świętej Łucji w 1987 roku  w małej wiosce na południu Szwecji wybucha pożar. Ginie młoda dziewczyna. Podczas śledztwa mieszkańcy wioski są skłóceni. Każdy przeciw każdemu bez względu na więzy i znajomości. Koniec końców do zbrodni przyznaje się młody chłopak.

Po trzydziestu latach do wioski wraca Laura, która to dostała w spadku gospodarstwo. Okazuje się, że po takim czasie emocje mieszkańców są jeszcze żywe, a pojawienie się Laury budzi stłumione do tej pory emocje. Dziewczyna odkrywa tajemnice, która rzuca nowe światło na wydarzenia sprzed trzydziestu lat.

Zimowy ogień to część cyklu "Kwartet sezonowy", a zarazem moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Trochę żałuję, że dopiero teraz nasze drogi się zetknęły. Ale nic straconego, bo jest co nadrabiać!

Autor powoli wprowadzał nas w akcję. szczegółowo opisywał poszczególne wydarzenia. Początek ciut mi się dłużył. Ni to zaczynało się coś dziać, to znowu coś zwalniało akcję. Ale do czasu. Z czasem akcja przyspiesza, tajemnice wylewają się z kartek a my chcemy tylko czytać i czytać! Przyczynia się do tego, nie tylko sama historia ale i styl pisania autora. Bardzo przyjemny, prosty a zarazem tak napisane, jakbyśmy sami byli w centrum zdarzeń. Cała historia opowiedziana prosto, bez zadęcia. Na kolejne ochy i achy zasługuje sama intryga! 
Kiedy już myślałam, że złapałam wszystkie sznurki i mogę robić ładny warkocz, to autor daje mi pstryczka w nos i znowu wiem, że nic nie wiem ;) Samo zakończenie było szalenie dobre!

Laura na początku wydawała mi się typową babą. Ale im dalej w las tym bohaterka zaskakiwała swoją stanowczością i zdecydowaniem. Jej przeszłość, która nie była usiana fiołkami zbudowała u Laury mocne podstawy, a blizna na plecach mimo upływu czasu dalej boli. Tym bardziej, kiedy musi się zmierzyć z przeszłością.

Nie jest to taki oczywisty kryminał. Ja lubię takie książki, gdzie akcja rozgrywa się w małej wiosce, lokalsi nie są tacy otwarci jak mogłoby się wydawać, a tajemnica w tej społeczności goni tajemnice. 
Zdecydowanie jest to książka na takie jesienne wieczory. 

Klimat za oknem spowoduje jeszcze lepsze odczucia w odbiorze Zimowego Ognia. Zdecydowanie polecam!

8/10





Komentarze

  1. Książka wpisuje się w moje gusta czytelnicze, więc będę ją czytała. ��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie recenzji i zostawienie śladu po sobie. Zapraszam Cię częściej j:)

Popularne posty z tego bloga

157. "Matnia" - Przemysław Piotrowski

188. "Prawo matki" - Przemysław Piotrowski

93. Cykl Sławomir Kruk - Piotr Górski