131. "Milcząca żona" - Karin Slaughter

 Tytuł: Milcząca żona/ The silent wife
Autor: Karin Slaughter
Wydawnictwo: Harper Collins 
Liczba stron: 528
Data wydania: 14.10.2020


W czasie dochodzenia dotyczącego zamieszek w więzieniu stanowym, Will Trent dostaje informację od jednego z więźniów, że ten siedzi za niewinność. A stoją za jego odsiadką skorumpowani stróże prawa. Osadzony stawia warunek - Will wznowi śledztwo w jego sprawie, a on da GBI informacje dotyczące prowadzonego śledztwa w więzieniu. 
W tym samym czasie na terenie jednego z parków narodowych w Georgii zostają znalezione zwłoki młodej dziewczyny. Sposób działania jest łudząco podobny do działania osadzonego. 
A jeśli rzeczywiście w wiezieniu siedzi nie ta osoba?

Will wznawia śledztwo, ale nie zdaje sobie sprawy, że informacje które ujrzą światło dzienne po tylu latach zabolą dotkliwie. I mimo jego niechęci by włączać do tej sprawy swoją dziewczynę -lekarkę sądową Sarę Linton, będzie musiał to zrobić.

Slaughter znaczy rzeź, ale akuratnie w tym wypadku tej rzezi obiecywanej swoim nazwiskiem nie było. Nie da się ukryć, że trochę się zawiodłam tym tomem przygód Willa Trenta.
Perypetie śledzę od samego początku i z lekkim smutkiem mogę stwierdzić, że ta część to jedna ze słabszych w dorobku pisarskim autorki.

Fabuła jest ciekawa. Połączenie wątków teraźniejszych z przeszłością zawsze sprawia, że my czytelnicy mamy szerszy ogląd na daną sytuację. Plusem też jest fakt, że czyta się takie książki zdecydowanie szybciej. No właśnie co do szybkości... nie wiem czy to była kwestia tłumaczenia, czy samej treści ale były momenty, że czytało mi się ciężko i opornie. Chociaż nie da się ukryć, że akcja wyglądała jak sinusoida. 

Bohaterowie w formie tak samo jak do tej pory. Will dalej się zachowuje niczym dziecko we mgle i takie zachowanie u dorosłego faceta jest irytujące. Mimo, że to dobry policjant to w życiu taki trochę "cielaczek" z niego wychodzi. Sara natomiast za dużo myśli i kombinuje. Ale z drugiej strony...która kobieta nie rozkłada na części pierwsze swoich myśli ?:)

Co do zakończenia... jak ktoś nie zna stylu Slaughter to będzie zaskoczony. Ja mniej więcej w połowie wiedziałam kto za tym wszystkim stoi i dlaczego. Chociaż z motywem nie trafiłam w 100%, tak resztę zawyrokowałam dobrze.

Czy polecam? Jak najbardziej dla fanów autorki i jej pióra. Nie jest to taka Slaugther do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, bo w moim odczuciu pikuje w dół, natomiast nie jest to w żadnym wypadku gniot.
Sami sprawdźcie jak Wam się spodoba i koniecznie napiszcie o swoich odczuciach!


6/10



Komentarze

  1. Jeśli kiedyś ta książka wpadnie w moje ręce, to dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie recenzji i zostawienie śladu po sobie. Zapraszam Cię częściej j:)

Popularne posty z tego bloga

157. "Matnia" - Przemysław Piotrowski

188. "Prawo matki" - Przemysław Piotrowski

93. Cykl Sławomir Kruk - Piotr Górski