186. "Świąteczna mordercza gra" - Alexandra Benedict
Lily nie zależy na wygranej i najchętniej by nie przyjeżdżała, ale ciotka w liście wysłanym przed swoją śmiercią informuje Lily, że zagadki ujawnią co tak na prawdę wydarzyło się z matką Lily.
Przez 12 dni Lily wraz z resztą członków rodziny zostają zamknięci w posiadłości Endgame House i zaczyna się gra. Jednak nie wszyscy grają czysto, a prezentem świątecznym będzie trup!
Bardzo ucieszyła mnie ta książka. Jest zupełnym przeciwieństwem dla słodkopierdzących świątecznych historii o tym jak cały świat pachnie świerkami a miłość rośnie w okół nas.
Tutaj zamiast ciepłych słów na święta bohaterowie dostają trupa.
Niestety żadna postać mnie sobą nie zachwyciła. Lily została przedstawiona bardzo infantylnie. Wkurzało mnie to, że z dorosłej kobiety zrobiono dziewczynkę. Autorka aż za bardzo chciała pokazać, że dziewczyna kompletnie się nie odnajduje w sytuacji. Natomiast obdarzyła tą bohaterkę talentem do odgadywania zagadek, łączenia niuansów i wyłapywania anagramów. Spostrzegawcza, ale zagadki śmierci uczestników nie umiała ad hoc rozwiązać.
Fabularnie trochę mi zgrzytało. Absolutnie nie mówię, że było źle. Czytało się dobrze, ale wątek z grą gdzie wszystkie zagadki były trochę na tzw."jedno kopyto", można było bardziej i ciekawiej rozwinąć. Było trochę przerażająco, nieco fałszywych nitek rozplątanych, bohaterowie byli przytłoczeni a jednocześnie podekscytowani. Autorka zapewniła niezły misz masz.
Niestety niektóre zdania były pozbawione ładu i składu. Nie wiem na ile to wina tłumaczenia a na ile autorki, ale kilka razy musiałam dwa razy przeczytać zdanie by zrozumieć o co chodzi.
Zakończenie nie było dla mnie zaskoczeniem. Zepsucie jakie pielęgnowała w sobie ta rodzina jest niepojęte! I to wszystko dla pieniędzy. Cudzych.
Zaczął się grudzień, idealny czas na świąteczne książki. Polecam Wam Świąteczną morderczą grę z kilku powodów. Nie jest to słodka książka, których w tym okresie pojawia się więcej niż grzybów po deszczu. Okładka cieszy duszę książkowej sroki- ten flakonik z trucizną to hit! Czy ktoś widział podobne bombki w Polsce?
Jest wciągająca a rozwiązywanie zagadek mimo wszystko ciekawe.
Trochę zabrakło większej ilości tajemnic, nieco więcej logiki, zabrakło zdecydowanych charakterów, które by się mocno kojarzyły z tą książką i zapadały w pamięć.
Daleka jestem od porównywania pozycji Alexandry Benedict do książek królowej kryminału, ale myślę że i tak wyszło to całkiem zgrabnie mimo tych kilku minusów. Dla mnie to książka trochę powyżej średniej, nie zrobiła na mnie aż takiego WOW jakiego się spodziewałam. Ale jak wiadomo, każdy jest inny i szuka w książkach czegoś innego.
Jeśli jesteście z lekkimi kryminałami za pan brat to bierzcie i czytajcie. Myślę, że to własnie Wam powinna się spodobać!!;)
Współpraca z Wydawnictwem Kobiecym.
Już mam tę książkę na czytniku i jestem jej bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuń