1. "Zanim się pojawiłeś" - Jojo Moyes

Tytuł: Zanim się pojawiłeś / Me before you
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 382
Data wydania: kwiecień 2016



Powiedziałam sobie kiedyś, jako wzięta ulubienica wszelkiej maści thrillerów, kryminałów czy sensacji, że żadne romansidło nie zagości na dłużej w moich rękach. Ba! Nie przeczytam w moim dorosłym życiu takich bajek!Aż do tej książki....




"Zanim się pojawiłeś" bo o tej książce mowa, miło mnie zaskoczyło.
Po pierwsze dlatego, że nie jest to książka typowo o miłości.
Po drugie, nie kończy się słynnym '...i żyli długo i szczęśliwie'
Po trzecie, ekranizacja wypadła całkiem okej, mimo skaczących brwi Emilii Clarke.
Po czwarte, główny bohater, mimo zamku, nie jest księciem. I nie ma konia, a wózek inwalidzki i tetraparaliż.

W samej treści podobało mi się jak autorka opisała emocje obojga głównych bohaterów. Zaczęło się typowo i schematycznie. Ona traci pracę, w domu robi się nerwowo, a chłopak bardziej interesuje się zawodami biegowymi niż nią. Aż nagle dostaje pracę, jako opiekunka niepełnosprawnego mężczyzny.

Ów mężczyzna,Will, na początku nie znosi Lou. Jak się nie odzywa, to odgryza się jej. Lou na samym początku olewa sprawę. Przychodzi, jest, wychodzi. Do czasu.... Lou dowiaduje się, co Will zamierza zrobić ze sobą i wtedy jej nastawienie się zmienia. I jej emocje. Uczucia obojga.

A wszystko zmienia śmierć.

Bo kto z nas, mając życie pełne emocji i ryzykownych rozrywek jakie przed wypadkiem wiódł Will, zniósłby bez zająknięcia fakt uziemienia na wózku i bycia zależnym od otoczenia? Will nie mógł wyżyć, mimo wszystkich szalonych pomysłów Lou i jej usilnego przekonywania go, że życie może być piękne? Nie może być, jeśli ten ktoś tęskni i jej tą starą wersją siebie, tą chodzącą, jeżdżącą na motocyklu, skaczącą ze spadochronu.... Książka kończy się tak, jak się zapowiadała. Wzrusza, ale daje do myślenia. Nie jest jak typowe romansidło, bo zostawia pole manewru, miejsce na rozmyślania czytelnika. Nie podaje wszystkiego na tacy.
Ogólnie książka na jedno popołudnie, bo czyta się ją bardzo szybko.


Są zwyczajne godziny i są godziny ułomne, kiedy czas zatrzymuje się i potyka, kiedy życie - prawdziwe życie - wydaje się toczyć gdzieś dalej.

Moja ocena: 7/10


Linka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

157. "Matnia" - Przemysław Piotrowski

188. "Prawo matki" - Przemysław Piotrowski

93. Cykl Sławomir Kruk - Piotr Górski