29. "Trzy sztylety" - Bartłomiej Grzankowski
Tytuł: Trzy sztylety
Autor: Bartłomiej Grzankowski
Wydawnictwo: Dlaczemu
Liczba stron: 247
Data wydania: październik 2017
(...) zostawiasz trzy sztylety w moim sercu. Jeden ze złości, drugi z miłości, trzeci wbiłem sobie sam.Trzy sztylety dostałam przy okazji Śląskich Targów Książki i spotkania organizowanego przez Śląskich Blogerów Książkowych. Jest to fantastyka, a po książki tego gatunku sięgam niezwykle rzadko. Przeczytałam Grę o Tron, w technikum Hobbita i na tym by się skończyła lista moich fantastycznych pozycji książkowych.
Jest to historia o Mistrzyni Yunelly z bractwa Czerwonych Płaszczy, która wraca do twierdzy w której zdobywała fach, a tam okazuje się, że nowy Mistrz knuje i spiskuje. A jej przyjaciele czekają na śmierć. Musi uciekać i chowa się w lasach, wsiach i miasteczkach, a po roku wraca do Rotz.
Książeczka, bo mająca niecałe 250 stron, trochę mnie znudziła. Tak naprawdę historia z twierdzy nijak łączy się z wydarzeniami opisywanymi później. Pojawiają się elfy, krasnoludy i śmiertelnicy.
Akcja suma summarum toczy się szybko i skacze od jednego wątku do drugiego.
Co do bohaterów to tytułowa Yuni jest bardzo szlachetna, odważna i świetnie posługuje się mieczem. Brzmi znajomo? Nie da się ukryć, że autor chyba dość mocno inspirował się książkami z cyklu Pieśni Lodu i Ognia, a przynajmniej nie dało się uciec od skojarzeń do sagi R.R. Martina. Przykłady? Bardzo proszę:
Czerwone Płaszcze- w GoT były Złote Płaszcze Lanisterów.
Yuni- mocna bohaterka, szlachetna, bardzo honorowa i umiejąca posługiwać się mieczem niż niejeden mężczyzna- nie brzmi to Wam jak charakterystyka Brienne z Tarthu ? Osobiście cały czas miałam ją przed oczami.
Snow- tak! Tutaj też jest bękart Snow! Zastrzelcie mnie, ale gdy przeczytałam w Trzech Sztyletach zdanie "Snow to nazwisko jak dla bękarta, a nie lordowskiego zięcia" to miałam niemałe déjà vu...

I te powtórzenia! John (ekhm) 90% swoich kwestii kończył "o, taak...".
Podsumowując, bo nie chcę się jakoś bardzo znęcać nad tą pozycją, sam pomysł byłby fajny. Ale te "mocne" zaczerpnięcia z GoTa zburzyły mi cały obraz tej książki. I ta niekonsekwencja w całości i w akcji, i w imionach. No przeszkadzała w odbiorze. Samo osadzenie kobiety, o mocnym charakterze było chyba jedynym fajnym pomysłem, bo mało książek gdzie są "baby z jajami".
Moja ocena: 2/10
Paulina
Naprawdę podziwiam Cię, że przeszłaś przez tę książkę. Kompletnie nie moje klimaty, a jak jeszcze tak nisko ją oceniłaś to wymaga determinacji:)
OdpowiedzUsuńOj to za tą książke się na pewno nie wezme :cc tym bardziej że nie lubię fantastyki.
OdpowiedzUsuńhttp://teczowabiblioteczka.blogspot.com
Od jakiegoś czasu mi ta książka wyskakiwała na mediach społecznościowych innych książkoholików, ale nie miałam na nią parcia. Po Twojej recenzji wiem, że dobrze zrobiłam, że jej nie czytałam...
OdpowiedzUsuńSam nie wiem, czy po nią sięgnę... Nie czytałem i nie oglądałem GoT, to może mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńElfy, krasnoludy i 250 stron nudy? E, chyba jednak zrezygnuję z jej czytania :)
OdpowiedzUsuńByłam nią zaciekawiona, ale biorąc pod uwagę te skojarzenia z GoT czy właśnie to, że nudzi mówię stanowcze nie ;D
OdpowiedzUsuńObawiam się, że mogłabym chcieć zamordować te książkę :D
A Snow powinien być tylko Snow'em z GoT ♥ (taaak, kocham Snow'a :D)
Buziaki
coraciemnosci.blogspot.com
Myślę, że odpuszczę sobie tą pozycję.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Jak widać, nie warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńooo to ja podziękuję :) jeśli chodzi o kryminały to zauważyłam, że często podobają nam się te same pozycje, więc po tą nawet nie sięgam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, maobmaze ♥
Fantastykę uwielbiam, i stwierdzam, że jak jeszcze pierwsza dwa przykłady zaczerpnięcia z Gry o Tron wątków są do przełknięcia (uwierz, w fantastyce pełno jest bab wywijających mieczem lepiej od mężczyzn, o związkach z płaszczami w nazwie nie wspominając) tak ten tekst o nazwisku Snow to już ewidentna kalka... A zapowiadało się nieźle :(
OdpowiedzUsuńDzięki za naprostowanie. Dodam od siebie, że tekst o nazwisku Snow to mrugnięcie okiem do fanów teorii o R+L=J. ;) Postać, która nosi to nazwisko w rzeczywistości tylko się pod nim ukrywa. No i nie jest bękartem. :) Poza tym różni się jak ogień i woda od lorda dowódcy.
UsuńPozdrawiam!