155. "Morderstwo na śniadanie" - Iwona Banach

Tytuł: Morderstwo na śniadanie
autor: Iwona Banach
Wydawnictwo: Dragon
Liczba stron: 352
Data wydania: 30.06.2021


W Głuszynie dochodzi do morderstwa. Miejscowy listonosz zostaje znaleziony w polu w martwy. 

Aspirant Andrzej Balicki ma pełne ręce roboty, a do zabójstwa listonosza dochodzą i stare sprawy.A na domiar złego w miejscowości powstaje Instytut Kosmitologiczny.

Pinda, papuga, zmieniła przekleństwa na szczek. I to nie w jednym tonie, ale szczeka wszystkimi rasami. Jaką rolę odegra papuga? Czy policjanci znajdą motyw, dlaczego ktoś targnął się na życie policjanta?


To było moje pierwsze spotkanie z książkami Pani Iwony. Czy udane? Z początku styl narracji i sposób w jaki Pani Iwona pisze był dla mnie ciężki do przełknięcia. Strasznie się czytało te krótkie zdania z ciągłymi powtórzeniami. Ale ani się nie obejrzałam, a byłam grubo za setną stroną.

Fabularnie książka na duży plus. Autorka umieściła akcję książki w małej miejscowości. Mieszkańcy Głuszyna wierzą w kosmitów (nie bez powodu powstał Instytut UFO) i we wszystko, co może przynieść im zagrożenie. Jest trochę zaściankowo, mocno naiwnie i głupiutko, ale non stop z humorem. Postacie są barwne i różnorodne, co nie pozwala się nudzić. Problemem dla mnie, oprócz stylu pani Iwony, była mnogość bohaterów. Na samym początku za żadne skarby nie umiałam załapać, że ten od chińskich zupek to Bartek, a Dżesika to ta od mydlanych bąbelków w kotlecie. Znajomość rozkwitała proporcjonalnie do czasu spędzonego nad książką i zaczęło mi się ją dobrze czytać. 
Jeśli mówimy o humorze to w tym tytule jest on mocno ironiczny i sarkastyczny. A co za tym idzie, nie każdemu może przypaść do gustu. Ale mimo wszystko świetnie zgrywa się z absurdalnymi wydarzeniami. Bohaterowie jakich stworzyła autorka są na tyle przerysowani i groteskowi, że nie sposób nie uśmiechać się pod nosem. Ich sposób bycia czy dialogi są genialnie satyryczne! Owszem są bohaterowie którzy nie zaskarbili mojej sympatii, ale taki był pewnie cel Pani Iwony, by akurat ta posiać grała czytelnikom na nerwach.

Polecam Wam tą książkę, bo jest przyjemną wakacyjną lekturą. Dostarczy Wam oprócz lekkiego dreszczyku emocji porządnej porcji uśmiechu i poprawi Wam nastrój. Pozycja urlopowa jak znalazł ;)

Znacie książki Pani Iwony?


Komentarze

  1. Na ten moment muszę nadrabiać zaległości czytelnicze, ale może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie recenzji i zostawienie śladu po sobie. Zapraszam Cię częściej j:)

Popularne posty z tego bloga

157. "Matnia" - Przemysław Piotrowski

188. "Prawo matki" - Przemysław Piotrowski

93. Cykl Sławomir Kruk - Piotr Górski