156. "Płonące dziewczyny" - C.J.Tudor

Tytuł: Płonące dziewczyny/ The Burning Girls
Autor: C.J. Tudor
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 464
Data wydania: 28.07.2021


„Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajnego, co by się nie stało wiadome”.

 

Do małego Chapel Croft przybywa nowa pastorka Jack Brooks wraz ze swoją 15-letnią córką Flo. Ma objąć schedę po swoim tragicznie zmarłym poprzedniku. W jego dokumentach Jack znajduje cytat z Pisma Świętego oraz zestaw do egzorcyzmów. 
Czy tajemnicza śmierć księdza ma jakiś związek z tym co po sobie pozostawił? A może historia z XVI wieku kiedy na stosie spalono grupę nastolatków jakoś się z tym wiąże? Co w tym wszystkim robią dwie zaginione dziewczyny?
Jack i Flo usiłują odgadnąć to, co dzieje się w miasteczku. Ale jak to bywa, każdy mieszkaniec ma swoje tajemnice, które nigdy nie ujrzą światła dziennego. A kwestia zaufania obcym jest nie do przeskoczenia.

Kto czytał poprzednie książki autorki wie, na co się może nastawić. Dla mnie Płonące dziewczyny są książką bardziej spójną, przemyślaną i pozbawioną zbyt wielu niedopowiedzeń w klimacie zdarzeń paranormalnych. Nie jest to książka tak...straszna, jak poprzednie książki autorki. Mimo napomknięcia o egzorcyzmach nie spotkamy w treści żadnych krwistych opisów, a zdarzenia z pozoru nadnaturalne są ograniczone do minimum z minimum.
Historia biegnie w szybkim tempie w taki sposób, że czytelnik ciekawy następnych wydarzeń czyta z szeroko otwartymi oczami. Owszem są miejsca gdzie akcja zwalnia dość mocno, ale jest ich na tyle mało przez te ponad 400 stron, że można wytykanie tego sobie darować. Narracja jest prowadzona z punktu widzenia Jack. Swoją drogą była całkiem rozsądną bohaterką. Myślała, dążyła do sedna i była zdeterminowana. Natomiast jej córka to był zbiór naiwności i wiecznego niezadowolenia. W jej nastoletniej głowie nie zaświecały się żadne czerwone lampki, przy poznawaniu nowych znajomych. Oczywiście nastoletnie kłamstewka i tajemnice przed rodzicielką miały swoje konsekwencje. Bardzo wkurzająca postać, charakterna jak cholera. 
Pozostali bohaterowie, mimo ich sporej ilości pojawiającej się w powieści, są napisani dobrze. Jesteśmy w stanie się połapać kto jest kim i jakie zależności z resztą miasteczka posiada.

Sama końcówka i pozamykanie wszystkich wątków są spójne. Nie ma domyślania się, a wszystko jest wyłożone jasno i konkretnie. Tak jak przy poprzednich książkach autorki "zalatywało mi" Kingiem, tak przy Płonących dziewczynach nie mam takiego odczucia. To książka bardziej jej. Jest mroczna, hermetyczna, zaskakująca i przenosi czytelnika do małej i zaściankowej miejscowości.

Jeżeli lubicie takie książki to koniecznie chwytajcie za "Płonące dziewczyny" ! Nie będziecie rozczarowani, a wręcz przeciwnie... Wasze czytelnicze 'ja' będzie ukontentowane.


7,5/10




Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie recenzji i zostawienie śladu po sobie. Zapraszam Cię częściej j:)

Popularne posty z tego bloga

157. "Matnia" - Przemysław Piotrowski

188. "Prawo matki" - Przemysław Piotrowski

93. Cykl Sławomir Kruk - Piotr Górski