169. "Więcej niż jedno życie" - Irena Małysa
Trzy miesiące po wydarzeniach spod Babiej Góry, Baśka Zajda poświęciła się zbiórce na małego Mateuszka - syna sąsiadki. Mimo zebrania całej kwoty, kłopoty Zajdy nie opuszczają. Gdy wpada do krakowskiego szpitala w odwiedziny do Mateuszka, z okna szpitala wypada jedna z lekarek - doktor Marta Kuc. Kobieta była w szpitalu ze swojego twardego charakteru, a co za tym idzie nie cieszyła się zbytnią sympatią rodziców swoich pacjentów. A co za tym idzie, policja ma wielu podejrzanych, bo wiadomym jest, że kobieta nie skoczyła sama, ale ktoś jej pomógł... Pierwszą mocną podejrzaną jest matka jednej z dziewczynek, która kilka dni przed śmiercią doktor Kuc pokłóciła się z nią.
Baśka za wszelką cenę chce udowodnić niewinność kobiety, a czasu ma coraz mniej. Wszyscy już wydali wyrok na matkę dziewczynki.
Co ukrywała Marta Kuc? Jakie tajemnice ujrzą światło dzienne?
Po poprzedniej książce autorki W cieniu Babiej Góry, która bardzo mi się spodobała, byłam ciekawa czy Małysa pociągnie w jakiś sposób historię Baśki i pozwoli nam, czytelnikom, poznać ją lepiej. Więcej niż jedno życie to historia kryminalna z mocną warstwą obyczajową. Warstwa obyczajowa jest na wskroś smutna i przejmująca, bo opowiada o małych bohaterach zmagających się z chorobami na oddziale onkologicznym. Ale nie tylko ich wolę walki podkreśla autorka, przede wszystkim pokazuje siłę rodziców, głównie matek, które dzień w dzień pilnują swoich dzieci, szukają nowych możliwości leczenia czy po prostu trwają w oczekiwaniu na koniec. Mimo, że temat ciężki i trudny Małysa w tym całym smutku odnajdywała małe rzeczy i wprowadzała w szpitalne życie naszych bohaterów radość i uśmiech. Szpitalny youtuber grał pierwsze skrzypce i nie da się go nie lubić!
Bardzo polubiłam postać Zajdy. Góralica rzeczywiście ma twardy charakter, jest uparta, ale zagubiona w swoich emocjach. Praca jest dla niej lekiem na całe zło. Dodatkowo jej zawirowania sercowe nie pomagają w osiągnięciu spokoju na duszy. Mam jednak wrażenie, że Baśka "wydoroślała". Jej decyzje są bardziej przemyślane, chociaż nie pozostawione bez odrobiny szaleństwa.
Bardzo podobał mi się watek z dziadkiem Uciechą i drewnianymi ptaszkami. Jeśli ta tematyka Was zaciekawiła, zapraszam Was do Stryszawy, do centrum zabawki drewnianej. Tam to nie tylko są kolorowe ptaszki. Fani regionalnych pamiątek będą zadowoleni :)
Akcja książki toczy się szybko, wątki są intrygujące i nie pozwalają na dłuższą chwile oddechu.
Zakończenie książki, trudne do przewidzenia mimo wiedzy, kim jest jeden z głównych antagonistów.
W moim odczuciu książka jest lepiej dopracowana pod względem szczegółów oraz spójności wątków. Szkoda, że autorka nie oszczędza Zajdy i funduje jej taki prywatny rollercoaster, kiedy wszystko było na dobrej drodze. No nic, trzeba czekać na kolejną część, by dowiedzieć się co dalej z relacją uczuciową Zajdy, co z dziadkiem Uciechą i co słychać w najdłuższej polskiej wsi - Zawoi.
Z pełnym przekonaniem polecam Wam ta pozycję. Ja wiem, że ciężki temat, bo książki poruszające motyw śmierci i cierpienia, zwłaszcza niewinnych istot, są strasznie przygnębiające. Natomiast dla całej tej historii o życiu, o determinacji, o szaleństwie warto poświęcić parę wieczorów z książką Ireny Małysy.
8/10
wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Mova.
Mam wielką ochotę sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuń